facebook
pexels-cottonbro-3205568-scaled-e1664447354116

Spiesz się powoli. Kreatywne rozwiązywanie problemów jako sztuka powstrzymywania rozwiązań

Wyobraźmy sobie spotkanie zespołu odpowiedzialnego za rekrutację w dużej firmie BPO. Wszystkie punkty agendy zostały odłożone, by zrobić miejsce na kluczowy temat: właśnie podpisany kontrakt wymaga zatrudnienia od zaraz 50 księgowych posługujących się komunikatywnie językiem hiszpańskim. Po zwyczajowej rundzie uwag pod adresem zespołu sprzedażowego i jakości obiegu informacji, prowadząca mówi „Teraz musimy się skupić i coś wymyślić. Standardowymi metodami w życiu tego nie osiągniemy, potrzebujemy trochę kreatywności.” 
Przeczytanie tego artykułu zajmie Ci: 3 min

Z tego artykułu dowiesz się:

Co wydarzyłoby się dalej, gdyby to spotkanie odbywało się w Twoim zespole? Jeżeli jest podobny do wielu, z którymi zdarzyło mi się współpracować, najbardziej prawdopodobne wydają się dwie ścieżki: swobodna dyskusja na temat możliwych rozwiązań (zawracająca co jakiś czas do zarzutów i frustracji pod adresem osób odpowiedzialnych za problem), albo bardziej systematyczna „burza mózgów”, z osobą prowadzącą w roli sekretarza i strażnika zasad powstrzymującego innych przed przedwczesną krytyką. Prawdopodobne efekty to kilka lub kilkanaście pomysłów: część stanowiąca powtórkę już podejmowanych działań („wzmocnić obecność w social mediach”), część intrygująco szalonych („uruchomić nowe przedstawicielstwo firmy w Hiszpanii”), a część potencjalnie wartościowych i rozszerzających dotychczasowy repertuar („nawiązać współpracę z organizacjami zrzeszającymi ekspatów”) 

Jakie są ograniczenia rutynowego podejścia do rozwiązywania problemów?

Czy to wystarczy do kreatywnego rozwiązania problemu? Z dużym prawdopodobieństwem nie. Rzecz nie w zbyt mało oryginalnym narzędziu (choć rutynowo stosowana „burza mózgów” istotnie ma poważne ograniczenia). Głównym problemem jest pośpiech, sprawiający, że zarówno prowadząca, jak i uczestnicy czują się zobligowani do natychmiastowego przejścia do poszukiwania rozwiązań. Z perspektywy psychologii myślenia i rozwiązywania problemów oznacza to milczącą akceptację modelu problemu – ukrytego schematu złożonego z mnóstwa założeń, oczekiwań i wyobrażeń na temat tego, co jest problemem, jakiego rodzaju rozwiązania są akceptowalne i w jaki sposób należy ich szukać.  

Z pewnej perspektywy nie ma w tym nic dziwnego: ludzie posługują się uproszczonymi modelami nieustannie. Być może nie obejmują one całej złożoności świata, ale zwracają uwagę na to, co w danym momencie najważniejsze, pomagają szukać rozwiązań tam, gdzie dotychczas udawało się je znajdywać i wielu przypadkach prowadzą do zadowalających rezultatów. Sęk w tym, że jeżeli rzeczywiście potrzebujemy kreatywności, prawdopodobnie nie mamy do czynienia z takim przypadkiem. Przeciwnie: spotykamy się właśnie dlatego, że rozwiązania wynikające z dotychczasowego rozumienia problemu okazały się nieskuteczne. Można próbować znaleźć ich więcej, ale ze świadomością, że szukamy tam, gdzie zawsze. Burza mózgów nie daje wielkich nadziei, jeżeli wspomniane mózgi nadal funkcjonują w ramach nienadgryzionych przez krytyczne myślenie. 

Jaka jest rola analizy i przeformułowania problemu?

Co w takim razie powinniśmy robić inaczej? Jedna z pierwszych rad, jakiej udzieliłbym większości zespołów aspirujących do twórczego rozwiązania jakiegoś problemu brzmi „zwolnijcie”. Twórcze myślenie wymaga inwestycji czasu i energii na różnych etapach; również na etapie dostrzegania, rozumienia i formułowania problemu. Dlaczego właściwie mamy do czynienia z tym problemem? Co jest jego istotą? Jakie główne przyczyny dostrzegamy? Jak rozumiemy mechanizmy, na które chcielibyśmy wpływać? Jakie kryteria powinno spełniać rozwiązanie?  

W przedstawionym powyżej przykładzie warto byłoby w pierwszej kolejności doprecyzować zadanie (np. „Co to znaczy >od zaraz<?” „Co musi umieć >księgowy<?”) i przywołać lub zgromadzić pomocne w wykonaniu go informacje („Na jakie efekty możemy liczyć stosując standardowe metody?” „Które z dotychczas stosowanych rozwiązań okazały się skuteczne, a które były porażką?”). Pomijając ten etap ryzykujemy wyważanie otwartych drzwi lub marnowanie czasu grupy na dopracowanie rozwiązań nie spełniających wymaganych kryteriów.  

Następnym ważnym krokiem będzie próba ujawnienia i zakwestionowania przyjmowanych założeń. Dla przykładu: „Czy robimy słusznie szukając ludzi głównie na zewnątrz firmy?”, „Czy zapewnienie pracowników do projektu może polegać na czymś innym niż rekrutacja (np. zmniejszenie rotacji, doszkolenie istniejącego personelu, automatyzacja lub uproszczenie procesów)?”, „Czy koszty związane z rekrutacją „na ostatnią chwilę” są większe, czy mniejsze od kosztów utrzymywania nadmiaru pracowników oczekujących na nowy kontrakt?”. Nadzieja, jaka wiąże się z tymi pytaniami to znalezienie nowego sfomułowania problemu. Nie chodzi oczywiście o zabieg językowy: nie szukamy czegoś, co zabrzmi lepiej, ale czegoś co na nowo zdefiniuje obszar poszukiwania rozwiązań. O nowe odpowiedzi znacznie łatwiej, jeżeli zadamy dotychczas nie zadawane pytania.  

Czy warto inwestować w twórcze rozwiązywanie problemów?

Pytanie w śródtytule nie jest wcale retoryczne. „Standard” i „rutyna” to warunek dobrego funkcjonowania organizacji: zapewniają efektywne wykorzystanie dostępnych zasobów i są niezastąpione w sytuacji presji, gdy trudno o czas na przemyślenia. Twórcze myślenie przegrywa z nimi na wielu frontach: jest ryzykowne (nie daje gwarancji sukcesu), marnotrawne (większość wypracowanych rozwiązań nie zostanie wprowadzonych w życie) i męczące, gdy stosowane „na poważnie”. Ma tylko jedną przewagę: potencjał skokowego, jakościowego ulepszenia standardu. Żeby go wykorzystać, trzeba jednak zdobyć się na coś więcej, niż organizację „burzy mózgów”. Zespół rekrutacyjny w firmie z przykładu będzie działał od kryzysu do kryzysu, niezależnie od tego, ile pomysłów na szybkie pozyskanie pracowników znajdzie. Zmiana schematu – polegająca np. na rozwoju narzędzi prognostycznych pozwalających z wyprzedzeniem szacować zapotrzebowanie, a następnie rekrutować i szkolić pracowników organizacji, a nie określonego projektu – będzie wymagać postawienia innych pytań i zakwestionowania dotychczasowych praktyk.  

Wszystko to wymaga jednak czasu, który rzadko występuje w nadmiarze. Decyzja o jego poświęceniu to dobry moment by skorzystać z autorytetu lidera. Czy temat rzeczywiście ma dla nas kluczowe znaczenie? Czy zasługuje, by zająć się nim na poważnie? Jeżeli tak, warto to zrobić powoli – i powstrzymać siebie oraz innych przed przedwczesnym poszukiwaniem rozwiązań. 

Może Cię jeszcze zainteresować:

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.    Polityka prywatności   
Zgoda

wszechnica
uniwersytetu
jagiellońskiego

Projektujemy i realizujemy różnorodne sesje i warsztaty facylitowane dopasowane do potrzeb organizacji: 

  • sesje strategiczne,
  • sesje kreatywne,
  • sesje wymiany wiedzy i doświadczeń, 

Realizujemy szkolenia dla określonych przez organizację grup pracowników, głownie dla:

  • trenerów zainteresowanych poszerzeniem swoich kompetencji i rozwojem w roli wewnętrznych facylitatorów,
  • menedżerów chcących korzystać z umiejętności facylitacyjnych podczas prowadzenia spotkań ze swoimi zespołami,
  • koordynatorów projektów zainteresowanych usprawnieniem zespołowego planowania i podziału zadań podczas wspólnych spotkań,
  • scrum masterów, którzy szukają sposobów na zwiększenie zaangażowania członków zespołów w realizację zadań.
 
Pracujemy zarówno stacjonarnie, jak i online.