Strona główna » Wyniki wyszukiwania » Zarządzanie emocjami, rezyliencja i „pozytywne myślenie”
Zarządzanie emocjami, rezyliencja i „pozytywne myślenie”
Monika Gąsienica
Przeczytanie tego artykułu zajmie Ci: 6 min
Spis treści:
Czym jest rezyliencja?
Gdy zbierałam materiały do kursu „Stres. Emocje. Rezyliencja. (…)” wśród wielu wartościowych źródeł znalazły się dwie książki Ricka Hansona: „Szczęśliwy mózg” i „Rezyliencja”. Bardzo ci je polecam. W tej drugiej Rick Hanson umieścił akapit, o którym myślałam długi czas i który uważam za istotny w rozumieniu, na czym polega różnica między bełkotem „pozytywnego myślenia” a faktyczną regulacją emocji i wzmacnianiem swojej odporności psychicznej.
Rezyliencję, odporność psychiczną, możemy rozumieć na dwa sposoby. Jeden z nich traktuje odporność psychiczną jako umiejętność dobrego funkcjonowania w wysokim napięciu, na przykład:
- wychodzisz na spotkanie z mediami po awarii w twojej firmie i zachowujesz spokój, przytomność umysłu i życzliwość wobec pytających;
- twoje dzieci od kilkunastu minut krzyczą z różnym natężeniem, że nie pójdą do przedszkola, partner/partnerka dokłada, że „gdybyś tylko wcześniej zrobił, jak mówiłem/łam…”, a ty dajesz radę się zastanowić, co najlepiej uspokoi was wszystkich, zamiast przechodzić do kontrataku;
- podczas bardzo ważnej rozmowy mimo przejęcia głos ci nie zadrży i prowadzisz ją dokładnie tak, jak chcesz.
Tak rozumiana odporność wydaje się ciekawą kompetencją i w kursie „Stres. Emocje. Rezyliencja. (…)” poświęcam trochę miejsca temu, co dziś jest rekomendowane w jej rozwijaniu.
Drugie, powszechniej przyjęte w psychologii rozumienie terminu rezyliencja (odporność psychiczna) – to umiejętność podniesienia się po trudnościach, „sprężystość” psychiki, która pozwala wrócić do równowagi po skrajnych nawet napięciach. Jednocześnie odporność psychiczna pozwala nam pozostać na wyznaczonej ścieżce i realizować zamierzenia pomimo przeciwieństw, jakie napotykamy. W tym rozumieniu, którym właśnie tutaj chciałabym się zająć, nie skupiamy się na tym, żeby mieć nerwy ze stali i by żadna sytuacja nie była w stanie nas ruszyć (bo to, jeśli jest możliwe, to tylko do pewnego stopnia). Zakładamy, że każdy miewa sytuacje, które go mocno dotykały lub dotykają. Czasem to sytuacje specyficzne dla danej osoby – to, co mnie przytłoczyło, dla ciebie może być niewielkim kłopotem (i odwrotnie). A czasami są to takie zdarzenia, które dla większości ludzi są emocjonalnie przytłaczające.
Jak budować rezyliencję?
Co pozwala nam pozbierać się w trudnościach lub ukoić ból?
Zdaniem Ricka Hansona kluczowe jest gromadzenie dobrych doświadczeń. Proponuje uważne doświadczanie momentów, w których czujemy więź, bezpieczeństwo i satysfakcję (przyjrzyj się jeszcze raz tym trzem określeniom – spełnienie potrzeby więzi, bezpieczeństwa i satysfakcji, to zdaniem Hansona najważniejsze źródła budujące naszą siłę). Im więcej zgromadzimy takich doświadczeń, im łatwiej nam sobie je przypomnieć, im mocniej pozwolimy sobie je przeżyć – tym nasze siły wewnętrzne są większe. Kłopot w tym, że dobre doświadczenia mają tendencję do prześlizgiwania się niemal niezauważenie. Mówiąc ściślej – to nasz mózg ma tendencje, by dobre doświadczenia słabiej przeżywać, koncentruje się bowiem na doświadczeniach negatywnych i zagrażających (z powodów ewolucyjnych).
Zgodnie z tą koncepcją mamy większą gotowość do analizowania błędu niż do delektowania się szczegółami sukcesu. Nasza uwaga skupia się bez trudu na krytyce, a niekoniecznie na zachwycie. Gdy przeżywamy stres, nasza pamięć podsunie nam chętnie trudne sytuacje z przeszłości o podobnym charakterze, które do dziś odbijają się nam czkawką. By zaś przypomnieć sobie te, z których wyszliśmy zwycięsko, które dawały nam poczucie naszej własnej kompetencji i dobrych więzi z innymi ludźmi, musimy się trochę wysilić.
Jak w praktyce gromadzić dobre doświadczenia?
Jeśli więc jesteśmy na starcie wyposażeni w łatwość dostrzegania, przeżywania i gromadzenia trudnych doświadczeń, to gromadzenie dobrych doświadczeń będzie wymagało uważności i treningu. Stopniowo będzie przychodziło nam coraz łatwiej i łatwiej, a zasoby naszej siły wewnętrznej będą rosły. Będzie się to działo nie tylko na poziomie naszego umysłu, ale także mózgu. Dzieje się to dzięki neuroplastyczności, czyli zdolności neuronów do tworzenia nowych połączeń. Im częściej będziemy skupiać się na doświadczeniu bezpieczeństwa, więzi i satysfakcji, tym trwalsze będą ścieżki neuronalne odpowiedzialne za przywoływanie tych odczuć.
Są wśród nas szczęściarze, którzy tego treningu doświadczyli w dzieciństwie. Wówczas ich zasoby są większe i można przypuszczać, że ich odporność psychiczna jest duża. Jeśli jednak czujesz, że chciałbyś/chciałabyś wzmocnić swoją siłę psychiczną i wzmocnić odporność – rozważ propozycję Hansona.
Gromadzenie dobrych doświadczeń polega na tym, by po pierwsze zauważyć, że przydarza Ci się coś dobrego, wartościowego, dać sobie chwilę, by to poczuć – tak dogłębnie, w emocjach, w ciele, w myślach-i w końcu to zapamiętać. Dobrym doświadczeniem będzie zarówno ukończenie dużego trudnego zadania, jak i drobny przejaw troski ze strony Twojego przyjaciela – miły, ale łatwo ulatujący z pamięci. No, więc nie daj mu ulecieć. Pomyśl o nim przez chwilę – a dzięki temu to doświadczenie wzmocni twoją siłę płynącą z dobrych więzi z innymi.
Jak zasoby z dobrych doświadczeń pomagają w trudnościach?
No dobrze, gromadzimy sobie dobre doświadczenia i czujemy się ogólnie lepiej, ale dochodzimy do tego momentu, w którym to mielibyśmy lepiej sobie radzić z trudnościami. Czyli przeżywamy ewidentnie złe doświadczenie. I co teraz?
W tym właśnie momencie propozycja Hansona może na pierwszy rzut oka powodować uzasadniony opór. Proponuje on bowiem by równoważyć przeżywaną trudność, przywołując dobre doświadczenia… Ups. Brzmi to trochę, jakbyśmy mieli stosować zaprzeczenie. „Co prawda pokłóciłam się z partnerem, miałam porażkę w pracy, martwię się chorobą i jest mi źle, ale przypomnę sobie, że miałam fajne wakacje i będzie mi lepiej”. Brzmi to tak niedobrze, że jesteśmy o krok od zalecenia „pamiętaj, że tam, gdzie inni widzą uliczne korki, ty możesz dostrzec cudowną obfitość samochodów”.
Zaprzeczania własnym emocjom, tłumienia ich, udawania, że nic się nie dzieje i twardym trzeba być (lub grzecznym) jesteśmy uczeni zdecydowanie za bardzo. Możesz posłuchać o tym w kursie Wszechnicy UJ „Stres. Emocje. Rezyliencja. (…)”. Jeśli jesteś z pokolenia 40+, to może pamiętasz, że za naszego dzieciństwa był to szeroko obecny element wychowania. „No nie płacz, nic się nie stało”. „Nie wolno się złościć, to niegrzeczne”. A teraz, nawet jeśli wielu obecnych rodziców małych dzieci działa inaczej, wciąż otoczenie często zachęca nas do odcinania się od emocji. Na przykład w pracy. Ta strategia może spowodować głównie problemy – utratę kontaktu ze sobą, zwątpienie w siebie, trudności z otwartym mówieniem o emocjach, z przyjmowaniem emocji innych, wreszcie trudność w autentycznej, mądrej zdolności regulowania swojego stanu psychicznego. Jak można się mądrze zatroszczyć o siebie, skoro w głowie brzęczy ten idiotyczny głosik „to mam prawo być smutna, czy nie – bo przecież „nic się nie stało”, „czy to uzasadnione, że się boję, czy mam przestać i nie przesadzać?”. Dlatego psychologom często jeży się włos na sformułowania „zarządzanie emocjami” albo „kontrolowanie emocji”. Emocje należy dostrzec i uznać, a nie kontrolować.
Jak równoważyć trudności zostając w kontakcie ze sobą?
Propozycja Hansona brzmi więc początkowo niebezpiecznie blisko zachęcie do przypudrowania uczuć i przypudrowania rzeczywistości. A jednak, na szczęście, jest inaczej. Hanson pisze „Rozpocznij od tego, że pobędziesz z tym, co dzieje się wewnątrz ciebie, czymkolwiek to jest. Dostrój się do tego, co czujesz w ciele, na przykład do ucisku w klatce piersiowej czy mdłości. Badaj swoje emocje, myśli i pragnienia. Postaraj się zaakceptować swoje doświadczenie takim, jakie jest, bez opierania się mu, nawet jeżeli jest nieprzyjemne. Stań po swojej stronie i okaż sobie współczucie”. Proponuje, by dopiero będąc świadomym swych emocji, zacząć je odpuszczać. Poprzez ich wyrażenie, uwolnienie się od fizycznego napięcia, wypowiedzenie głośno myśli i przeformułowanie tych, które mogą Cię niepotrzebnie nakręcać. I dopiero, „gdy poczujesz się gotowy/gotowa, uznaj, że przeszedłeś/przeszłaś przez coś trudnego, doceń siebie za to” i zacznij przywoływać dobre doświadczenia i korzystać ze zgromadzonej siły. „Lęk zrównoważ wspomnieniami dodającymi otuchy, poczucie osamotnienia – wspomnieniami więzi i doświadczanej troski”.
Na początku wspomniałam o akapicie, który został mi długo w pamięci. Hanson zwraca w nim uwagę, że to, KIEDY będziesz gotowy/gotowa by z doświadczania trudności przejść do przywoływania sił psychicznych, zależy wyłącznie do ciebie, a twoja intuicja da ci najlepsze wskazówki. Czasem to jest dosłownie kilkanaście minut. Czasem kilka miesięcy lub dłużej. Czasem ból, długo skrywany i odsuwany ze świadomości jest na tyle duży, że można z nim radzić sobie tylko małymi kroczkami. „Ja sam wszedłem w dorosłość z wielkim zbiornikiem łez w moim wnętrzu. Odczuwanie wszystkiego tego naraz przytłoczyłoby mnie, dlatego opróżniałem zbiornik stopniowo, po łyżeczce” – napisał Hanson.
Miarą odporności psychicznej nie będzie więc to „jak szybko staniesz na nogi” (a do tego uparcie zachęca nas otoczenie), lecz jak autentyczny/autentyczna pozostaniesz. Jeśli pozostaniesz w kontakcie ze swoimi przeżyciami i potraktujesz siebie ze współczuciem, to zamiast powierzchowności „pozytywnego myślenia” zyskasz gruntowne wzmocnienie sił psychicznych, które pozostanie z tobą na długo i przyda się jeszcze wielokrotnie.
Co warto zapamiętać?
- By wzmocnić odporność psychiczną, potrzebujesz zauważać i gromadzić dobre doświadczenia. To takie, w których masz poczucie bezpieczeństwa, więzi i satysfakcji.
- Gdy doświadczasz trudności, sposobem nie jest pudrowanie jej, lecz odwaga przyznania „jest źle i czuję się źle” po to, by później móc powiedzieć „jak dobrze, że wiem także, że może być inaczej”
- Pracuj z emocjami w swoim tempie. „Za długo tym się martwisz” – to rzadko jest mądra rada, a częściej przejaw dyskomfortu radzącego.
A jeśli jesteś menedżerem – co myślisz o koncepcji gromadzenia dobrych doświadczeń w odniesieniu do wzmacniania zespołu?
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o rezyliencji, sięgnij do książek wymienionych poniżej. Zajrzyj też do kursu Wszechnicy UJ „Stres. Emocje. Rezyliencja. (…)”, w którym zajmujemy się odpornością psychiczną, a także sposobami radzenia sobie z różnymi rodzajami stresu.
Bibliografia
Rick Hanson, 2022, Szczęśliwy mózg, Wydawnictwo GWP.
Rick Hanson, 2018, Rezyliencja. Jak ukształtować fundamenty siły, spokoju i szczęścia, Wydawnictwo GWP.
Lucy Hone, 2017, Resilient Grieving: How to find your way through devastating loss, wydawnictwo The Experiment.
Może Cię jeszcze zainteresować:
Coaching – rozwój osobisty i zawodowy
W tym artykule dowiesz się o coachingu skoncentrowanym na rozwiązaniach, który uaktywnia nasz „zamrożony” potencjał i sankcjonuje naszą zasobność jako wystarczającą do zrealizowania celu.
Kultura uczenia się
Jednym z etapów ewolucji roli specjalisty L&D jest odejście od wizerunku dostawcy zewnętrznych usług rozwojowych na rzecz architekta wewnętrznych procesów uczenia się. Aby być w
Strategia Learning&Development
Wielu specjalistów L&D stoi przed wyzwaniem wdrożenia całościowej polityki rozwojowej w ich organizacjach. Kryje się za tym potrzeba realizacji uporządkowanych i zaplanowanych działań, które będą