Strona główna » Wyniki wyszukiwania » Szkola Coachów z perspektywy uczestniczki – Moduł IV
Szkola Coachów z perspektywy uczestniczki – Moduł IV
Katarzyna Sajboth
Przeczytanie tego artykułu zajmie Ci: 5 min
W tym artykule znajdziesz:
Szkola Coachów z perspektywy uczestniczki
Zapraszam do zgłębienia, jak przebiega proces nauki w programie, jakie umiejętności rozwija się dzięki udziałowi w Szkole Coachingu oraz jakie wyzwania pojawiają się na drodze rozwoju w tej roli. Zaprosiłam Panią Katarzynę Sajboth – uczestniczkę ostatniej edycji Szkoły Coachów do regularnego dzielenia się swoimi doświadczeniami po każdym module.
Dzięki tym artykułom zyskasz wgląd nie tylko w merytoryczne aspekty Szkoły Coachów, ale także w unikalną perspektywę uczestniczki – co dla niej jest najbardziej inspirujące, co stanowi największe wyzwanie, a co przynosi najwięcej wartości w trakcie kształcenia w międzynarodowym programie coachingowym.
Artykuły będą cenną lekturą nie tylko dla osób zainteresowanych coachingiem, ale także dla tych, którzy chcą lepiej zrozumieć, na czym polega rozwój zawodowy w tej roli lub dla osób, które rozważają rozpoczęcie własnej kariery w świecie coachingu.
Z pozdrowieniami,
Izabela Dołęgiewicz
Konsultantka międzynarodowej Szkoły Coachów „The Art and Science of Coaching” Wszechnica UJ
Integrujący Moduł IV
Let’s see
Ostatni Moduł był w moim odczuciu najbardziej interdysplinarnym ze wszystkich z Poziomu Pierwszego ICF. Przeplatały się w nim elementy neuronauki, treningów oddechowych, językoznawstwa, teorii komunikacji oraz coachingu. Niezwykle zróżnicowane, fascynujące i intensywne cztery dni, podczas których także bardzo dużo ćwiczyliśmy – jako coachowie, obserwatorzy i klienci.
Rozważaliśmy i pogłębialiśmy znaczenie kluczowych kompetencji coacha. Znaczna część zajęć poświęcona była na rozpoznanie różnic między coachingiem na poziomie ACC, APCC i PCC. Było to tym cenniejsze, że miało wymiar praktyczny, a zatem nie sprowadzało się do odczytania reguł i wytycznych, ale do zaprezentowania ich podczas sesji ćwiczeniowych. Dzięki zaangażowaniu prowadzącej Magdaleny Giec obserwowaliśmy, w jaki sposób faktycznie realizuje się konkretne kompetencje z poszczególnych poziomów. Przyglądaliśmy się, dopytywaliśmy, jak i wielokrotnie samodzielnie trenowaliśmy, mogąc na bieżąco korygować elementy, które stanowiły dla nas największe wyzwanie.
Wiedzę gromadziliśmy niejako mimochodem, ale całkiem świadomie i odważnie sięgaliśmy po doświadczenie. Nie zawsze było to łatwe. Wiele sesji odbywało się na forum grupy, zatem zarówno osoba, która decydowała się eksponować jej osobisty temat, nad którym chciała pracować, jak i ta, wcielająca się w coacha (w obliczu nasłuchującej, obserwującej i notującej grupy), były w sytuacji pewnego obnażenia. Pokonywaliśmy swoje bariery ufając sobie nawzajem, okazując sobie wsparcie i szacunek. Magda każdorazowo wskazywała, co było dobrego w danej sesji, jak i to, co wzniosłoby ją na wyższy poziom. Jak zawsze wspólnie rozważaliśmy, co inspirującego usłyszeliśmy, jakie pytania sami byśmy zadali, co nas zaskoczyło, czy coś byśmy zmienili? W poszczególnych elementach danej sesji próbowaliśmy także identyfikować umiejętności przypisane poszczególnym poziomom coachingu, co było innowacyjne i szczególnie interesujące.
Let’s cook
Kiedy pierwszy raz gotuję nową potrawę, robię to najczęściej zgodnie z podanym przepisem. Próbuję każdego składnika osobno, żeby wiedzieć, który z nich, jaki wprowadza smak. Przygotowuje produkty, odmierzam ich właściwe porcje, pilnuję czasu potrzebnego na kolejne etapy powstawania posiłku, zwracam uwagę na to, co musi być schłodzone, a co wcześniej wyjęte z lodówki, który składnik dusić, a który gotować lub piec, kiedy zdjąć pokrywkę, a kiedy w ogóle jej nie używać. Często zaglądam do przepisu, by się nie pogubić, nie pomylić, nie zepsuć.
Kiedy odtwarzam przepis, który już znam, najczęściej go modyfikuję. Z niektórych składników korzystam w mniejszej lub większej ilości, z innych rezygnuję. Próbuję tego, co powstaje i dorzucam „na oko” czegoś, czego pierwotnie w przepisie nie było. W zależności od możliwości, potrzeb i ochoty, w zależności od tego, dla kogo gotuję – robię to swobodniej, improwizuję z większą ciekawością i otwartością na to, co powstanie. Jednak by to było możliwe, potrzebuję rozpoznawać składniki, rozumieć fundamentalne zależności choćby między kolejnością ich dodawania i proporcjami. A im większą mam tego świadomość, tym większą swobodę w eksperymentowaniu i tworzeniu własnych potraw z „tego co jest w lodówce”. Z coachingiem jest podobnie.
Podczas pierwszych Modułów poznawaliśmy narzędzia, trenowaliśmy je na sobie nawzajem w trakcie zajęć i między Modułami. Omawialiśmy kroki ich wdrażania oraz sytuacje, w których mogłyby być szczególnie przydatne. Gromadziliśmy wiedzę i praktykowaliśmy, dzieląc się tym, w jaki sposób doświadczamy danego ćwiczenia zarówno jako coachowie, jak i klienci. Wymienialiśmy się refleksjami odnośnie tego, jak ono nam smakuje, a jak sami je serwujemy, a także zastanawialiśmy się, czy musimy je wykonywać dokładnie wedle instrukcji.
Podczas Modułu IV otrzymaliśmy wyraźną odpowiedź na ostatnie z powyższych pytań i ćwiczyliśmy… „zapominanie o przepisie”.
W stresie, wzburzeniu, czy pośpiechu trudniej nam zmienić perspektywę na sytuację, która się do nich przyczyniła. W związku z tym może też być trudniej zobaczyć drogę rozwiązania inną od dotychczasowej, czy wykreować nowe pomysły do eksperymentowania. Dlatego podczas każdej sesji tak ważna jest uważność wobec klienta, nie tylko wobec tego, co mówi, ale w jaki sposób to robi, w jakim tempie, jak wyraża to jego ciało. Czy jest on w stanie zasobnym? Właśnie do tego pytania wielokrotnie wracaliśmy podczas tych czterech dni.
Choć przepis na sesję wydaje się jasny, ma ona odżywić konkretną osobę, dlatego warto go modyfikować uwzględniając jej aktualny stan i potrzeby. Czasem warto wstrzymać proces i zaproponować kilka oddechów, bardziej komfortową pozycję w fotelu, czy uchylenie okna, a może zapytać, czego klient teraz potrzebuje?
Podczas pierwszych sesji, które prowadziłam jako coach czułam napięcie wynikające głównie z presji czasu. Chciałam być profesjonalna, wykonać zadanie właściwe i nie pomieszać moich świeżych kompetencji coachowskich z nawykami terapeutycznymi. Sesja ma swoją strukturę, a ja obawiałam się, że jeśli zanadto rozwiniemy się podczas ustalania jej celu, zabraknie nam czasu na eksplorowanie jego rozwiązań. W konsekwencji ustalony czas dobiegnie końca, a my będziemy w połowie drogi – bez osiągniętego celu, bez potwierdzenia działań, które klient chce wdrożyć, bez zweryfikowania wartości sesji, bez jej domknięcia. Czujecie tę katastrofę i obciążenie z nią związane? Jednocześnie czułam coś mechanicznego w przeskakiwaniu do poszukiwań rozwiązań zaraz po ustaleniu kontraktu, jakbym ślizgała się po powierzchni.
Po każdym z Modułów ćwiczyliśmy poznane umiejętności i wysyłaliśmy nagrane audio jednej sesji przeprowadzonej z osobą z naszej grupy. Chyba po Module III dostałam następującą odpowiedź: „Przy ustalaniu celu, dopytaj, dlaczego jest ważny”. To było to, czego potrzebowałam. Jak się szybko okazało, było to pomoce także dla moich klientów, a także szeroko omawiane podczas Modułu IV.
Pogłębianie już na etapie kontraktowania sesji pomaga wejść w stan zaciekawienia. Zaciekawienie jest prekursorem poszukiwania. A ich połączenie w pełni angażuje naszą uwagę i emocje, umożliwiając odsłonięcie perspektyw wcześniej niedostrzeganych. Dlatego pytania o to, co jest ważne w określonym celu, co dzięki jego osiągnięciu będzie możliwe, jak to wpłynie na samego klienta, a co się zmieni zarówno w nim, jak i w jego środowisku, faktycznie wydłużają początek sesji, a jednocześnie w płynny sposób wprowadzają w obszar poszukiwania rozwiązań. Moduł IV utwierdził mnie również w tym, że zapytanie klienta od czego chciałby zacząć, czy, w jaki sposób chciałby poszukać odpowiedzi na swoje pytanie nie świadczy o braku umiejętności coacha, wprost przeciwnie – mówi o jego otwartości na partnerstwo i świadomości tego, że „gotujemy wspólnie”.
Let’s coach
Praktyka czyni…coacha. Niezmiennie zależy mi na każdej sesji i każdym kliencie. Oczywiście, że chcę, żeby sesja była udana, a klient zadowolony. Ba! Najlepiej, żeby sesja była inspirująca, a mój rozmówca uskrzydlony! Wiem jednak, że może się tak nie stać. Wiem to, akceptuję i praktykuję.
Pamiętam, że celem nie jest wykazanie się przed klientem, że pytania nie mają zmierzać do szczegółowego poznania historii z którą przyszedł, a moje zadanie nie polega na błyskotliwym podpowiedzeniu mu, „jak najlepiej mógłby rozwiązać swój problem”. Kiedy pytam, czy nasza rozmowa zbliża go do celu sesji, a on nie ma co do tego pewności lub stwierdza, że chciałby go zmienić, podążam za nim, biorąc pod uwagę czas, który nam pozostał. Jeszcze wiele przede mną…
Po ukończeniu Pierwszego Poziomu Szkoły Coachów Wszechnicy UJ z dużą ciekawością i apetytem przygotowuję się do uczestniczenia w Poziomie Drugim. Tymczasem wymieniam się informacjami i wątpliwościami z osobami poznanymi na kursie, rozmawiamy indywidualnie i w grupach, wspieramy się poprzez wzajemny coaching i ludzkie rozmowy, dzielimy się propozycjami, gromadzonym doświadczeniem i planami zawodowymi. A przede wszystkim – praktykujemy.
Izabela Dołęgiewicz
Head of Professional Development
izabela.dolegiewicz@wszechnica.uj.pl
506 006 087
Może Cię jeszcze zainteresować:
Szkola Coachów z perspektywy uczestniczki – Moduł III
Z tej serii wpisów dowiesz się, jak przebiega proces nauki w programie, jakie umiejętności rozwija się dzięki udziałowi w Szkole Coachingu oraz jakie wyzwania pojawiają
Szkola Coachów z perspektywy uczestniczki – Moduł II
Z tej serii wpisów dowiesz się, jak przebiega proces nauki w programie, jakie umiejętności rozwija się dzięki udziałowi w Szkole Coachingu oraz jakie wyzwania pojawiają
Szkola Coachów z perspektywy uczestniczki – Moduł I
Z tej serii wpisów dowiesz się, jak przebiega proces nauki w programie, jakie umiejętności rozwija się dzięki udziałowi w Szkole Coachingu oraz jakie wyzwania pojawiają